piątek, 3 kwietnia 2015

Miniaturka #1- Zemsta cz.I

   --Hermiona! To nie tak!- krzyknął Ron zakrywając się kołdrą. Szatynka stała zszokowana w drzwiach ich sypialni.
--Nie, to co ta kurwa tu robi? Możesz mi to jakoś racjonalnie wyjaśnić?- zapytała spokojnym, aczkolwiek przepełnionym jadem głosem. Zanim chłopak zdążył się odezwać, podniosła rękę i wskazała na dziewczynę stojącą w kącie- Nie, nie, nie! Ona po prostu jest nieuleczalnie chora, a jeszcze nigdy nie miała faceta. To był akt miłosierdzia, tak?
--Hermiona, ja ci wszystko wyjaśnię! Olivia tylko...
--Tu nie ma co wyjaśniać, Ron. Brzydzę się tobą.- powiedziała i ściągnęła z palca pierścionek zaręczynowy, który dostała od niego niecałe dwa miesiące temu. Rzuciła nim w niego i z pięknym uśmiechem powiedziała- Weź go sobie, twojej dziwce z pewnością się spodoba. A teraz pakuj się. Nie chcę cię tu więcej widzieć.
--Ale...-zaczął znowu Weasley
--Masz rację! Nie będę mieszkała w domu, w którym pieprzyłeś się z jakąś lafiryndą. To ja się wyprowadzę.- powiedziała i machnęła różdżką, a wszystkie jej rzeczy wyleciały z szafek i przeniosły się do stojącego obok szafy kufra.- Nie próbuj się ze mną kontaktować, dobrze? Żegnam.
--Kochanie!
 Ale ona zdążyła już się aportować.
--Może to i lepiej, misiu?- zaczęła Olivia podchodząc do kochanka. Nagie ciało zakrywała jedynie poduszką.- I tak by się przecież dowiedziała, misiu. Oszczędziłeś jej tylko zbędnych łez, ty mój bohaterze...
--Spierdalaj, nie mamy o czym rozmawiać.- powiedział Ron chowając twarz w dłonie. Dziewczyna objęła go kurczowo i zaczęła szeptać do ucha.
--Teraz będziemy mogli zająć się nami, misiu. Pamiętasz naszą rozmowę...?
--Nie słyszałaś co powiedziałem? Spierdalaj. To był tylko seks, rozumiesz?

***

 Hermiona przeniosła się do domu Ginny. Przyjaciółka otworzyła jej po chwili z uśmiechem, który szybko zszedł z jej twarzy widząc kufer stojący za dziewczyną.
--Zdradzał mnie.- powiedziała tylko szatynka. Ginny natychmiast porwała ją w ramiona.
--Tak mi przykro, przepraszam cię za niego... Nie powinien był...
--Nie, Ginny. Dobrze się stało, wolałabym dowiedzieć się teraz niż żyć przez lata w kłamstwie.
--Wejdźmy może do środka...
 Hermiona kiwnęła nieznacznie głową i weszła do mieszkania rudej. Swoje kroki od razu skierowała do pokoju dla gości, w którym zawsze spała będąc tutaj.
--Opowiesz mi wszystko?- zapytała Ginny wchodząc za nią do sypialni.
--Byliśmy dzisiaj umówieni na kolację. Zerwałam się wcześniej z pracy żeby się przygotować. Kupiłam na tą okazję nową sukienkę, chciałam jakoś zrekompensować mu mój wyjazd. Jak weszłam do środka po całym domu porozrzucane były ubrania, a w sypialni rżnął ją jak gdyby nigdy nic.
--Co za sukinsyn...- szepnęła ruda. Dłonie zacisnęła tak mocno, że pobielały jej knykcie.
--Macie jedną matkę.
--Nie łap mnie za słówka, Hermiono, przekaz jest ten sam. Co zamierzasz?
Szatynka zastanowiła się przez chwilę. Pomyślała o wszystkich wspólnych chwilach spędzonych z Ronem, o żalu jaki teraz wypełniał jej serce. Uśmiechnęła się i odgarnęła z czoła niesforne włosy.
--Pokażę mu co stracił. Jeszcze będzie mnie błagał o przebaczenie. Będę najlepszym co go w marnym życiu spotkało. Sprawię, że zapamięta mnie na długo.
--Mam zacząć się bać?
Hermiona roześmiała się i pokiwała delikatnie głową.
--Tak. To będzie najpiękniejsza zemsta w historii...

***

 Następnego dnia Hermiona zaczęła wcielać w życie swój szatański plan. Ubrała swoją najlepszą sukienkę, w której Ron nie miał jej jeszcze okazji zobaczyć. Do tego wysokie szpilki i dość mocny makijaż. Była gotowa.
Do Ministerstwa Magii dotarła jak zwykle, przed czasem. Dziś czekało ją bardzo ważne spotkanie dyrektorów wszystkich Departamentów, więc ona jako szefowa Ministerstwa Przestrzegania Prawa Czarodziejów musiała się na nim pojawić. Przez całą drogę do swojego biura czuła na sobie spojrzenia płci przeciwnej, i nie tylko, czarownice też patrzyły na nią z nieukrywaną zazdrością. Czuła się dumna z siebie, wzbudzała zachwyt i podziw, a o to jej właśnie chodziło. Nagle zza rogu wyszedł znienawidzony przez nią blondyn. Omiótł ją ciekawskim spojrzeniem, trochę dłużej zatrzymując się na jej długich nogach.
--No, no, no... Granger... Z początku cię nie poznałem.
--Witaj Malfoy.- powiedziała obojętnym tonem i zarzuciła włosy na ramię- A teraz żegnam, spieszę się.
--Na spotkanie?- zaczął zanim zdążyła się choćby odwrócić.
--Nic ci do tego. Zajmij się swoimi mało istotnymi sprawami.
Draco wzruszył tylko ramionami i oddalił się w sobie tylko znanym kierunku.
--Hermiona! Wyglądasz obłędnie!
--Dziękuję Cassidy- powiedziała do swojej sekretarki, wchodząc do biura.- Mogłabyś przynieść mi kawę?
--Lecę.- dziewczyna uśmiechnęła się promiennie i pospiesznie wyszła.
Panna Granger pogratulowała sobie w myślach wyboru sekretarki, na Cassidy zawsze mogła liczyć. Spotkanie zaczynało się dopiero za czterdzieści minut, więc miała jeszcze sporo czasu. Już dawno wypełniła wszystkie bieżące raporty i powysyłała sowy z zawiadomieniami. Skrupulatność, której nabawiła się w szkole, zakorzeniła się w niej już na dobre. W sumie od czasów szkolnych niewiele się zmieniła. Nadal była tą samą sumienną, pracowitą i pozytywną dziewczyną z burzą loków na głowie.
Z rozmyśleń wyrwało ją wejście Cassidy, za dziewczyną lewitowały dwie parujące filiżanki. Hermiona uśmiechnęła się do niej z wdzięcznością i gestem wskazała jej pobliskie krzesło.
--No-zaczęła blondynka, szczerząc się- a teraz opowiadaj.
--Co?
--Twój strój. Nie gadaj, że zmieniłaś styl, bo taki miałaś kaprys. Za tym musi stać coś większego.- Cassidy z zaciekawieniem podniosła do góry brew, Hermiona wybuchnęła śmiechem.
--Dlaczego ty zawsze musisz wszystko wiedzieć?
W taki sposób minęło im kolejne czterdzieści minut.

***

 Spotkanie zdawało się ciągnąć w nieskończoność. Ron, cały czerwony na twarzy, rzucał jej ukradkowe spojrzenia. Czuła, że już żałował, ale to jej jeszcze nie wystarczało. Miał usychać z rozpaczy, miał poczuć jak to jest stracić kogoś, na kim ci zależało. Tak, Hermiona Granger zagwarantuje mu to w najefektowniejszy z możliwych sposobów...
Po spotkaniu Malfoy odciągnął ją na bok.
--W taki sposób nic nie osiągniesz.
--Nie wiem, o co ci chodzi.- zapewniła dziewczyna, starając się brzmieć przekonująco. Nie wyszło.
--Błagam cię, Granger.- Draco roześmiał się i założył ręce na piersi- Widzę, co usiłujesz zrobić. I dobrze ci radzę, wymyśl coś innego, bo tak nic nie zyskasz.
--Nic ci do tego, zajmij się swoim życiem a mi daj spokój.
--Mogę ci pomóc.- powiedział na tyle cicho, żeby usłyszała. Z jego szarych oczu biła przekonująca szczerość.
--Jak?
--Umów się ze mną.
--Żartujesz?- Hermiona przewróciła oczami- jest tu jakaś ukryta kamera?
--Kame... co?
--Nieważne, nawet nie ma takiej opcji, Malfoy. Za żadne skarby świata się z tobą nie umówię, z resztą niby jak miałoby mi to pomóc?
--Przecież nie na prawdę! Mamy tylko udawać. Z reztą, nieważne- powiedział, nieudolnie naśladując jej głos, na co była Gryfonka prychnęła- Skoro mówisz, że nie chcesz mojej pomocy, to nie będę się wysilał... Zajmę się swoimi sprawami, jak radziłaś- dodał z tajemniczym wyrazem twarzy i odwrócił się na pięcie.
Raz, dwa, trzy...
--Czekaj. Jaki masz plan?

***

Hermiona z początku nie była przekonana. Nie umiała zaufać Malfoy'owi i nie widziała zbytniej szansy na współpracę z tym oślizgłym gadem. Ale zgodziła się. Nie miała przecież już nic do stracenia.
Nie posiadała żadnego pojęcia, skąd Draco o wszystkim wiedział, i w sumie też nie chciała być tego świadoma. Wolała, aby wszystko co wiązało się z tym osobnikiem, dotyczyło jej w jak najmniejszym stopniu. Dlatego też postanowiła nie zagłębiać się za nadto w jego życie i w normalnej sytuacji oczekiwałaby tego również od niego, ale nie teraz.
Teraz jest szczęśliwą dziewczyną Dracona Malfoy'a.

_________________

Tak, wiem. Jestem okropna. Pierwsza część nie powala i zdaję sobie z tego sprawę. Wszyscy, którzy czekali na rozdział mają prawo się na mnie wkurzać. Zawiodłam nie tylko was, ale i siebie. Jest mi przykro, ale postanowiłam, że w święta biorę się do roboty i spinam dupę! Piszcie w komentarzach czy wolicie kolejną część miniaturki, czy rozdział ;*
Kocham,
Pure

wtorek, 3 marca 2015

Libester Blog Award

Hej hej hej ;3
Zostałam nominowana do Libester Blog Award przez Edy†ę *pozdrawiam*.. Nie przedłużając- pytania:

1. Jakie jest twoje największe marzenie?
Zostać Aniołkiem Victoria's Secret i napisać własną książkę.
2. Co motywuje cię do pisania?
Najczęstszą motywacją jest dla mnie moja rodzina i przyjaciele. Tego bloga nie byłoby, gdyby nie wsparcie jakie od nich otrzymuję.
3. Dążysz do ideału?
Wyznaję zasadę, że ideały nie istnieją. Każdy ma wady, mniejsze czy większe. Ja się akceptuję i nie zamierzam niczego w sobie zmieniać *może z wyjątkiem figury xd*
4. Podejmujesz pochopne decyzje?
Zawsze! Jestem typem, który najpierw zrobi- potem pomyśli... Wstyd ;x
5. Czy zwodzisz ludzi?
Nie, nie lubię nieścisłości i staram się jak najbardziej je niwelować. Oczywiście, czasami mi się zdarzy, ale o tym cii..! ;))
6. Granger vs. Malfoy?
Oczywiście, że Malfoy! Elita Slytherinu! Draco ma charakter podobny do mojego, a Hermiona jest... jakby to powiedzieć...? Zbyt heroiczna jak dla mnie.
7. Co sądzisz o hejterach?
Hejterzy są, byli i będą. Trzeba po prostu do nich przywyknąć. Nie lubię oczywiście czytać negatywnych komentarzy, ale jeśli poparte są klarownymi dowodami to spoko. Takim hejterem może być każdy zbyt leniwy, żeby zrobić coś produktywnego. Jestem nastawiona do nich dość neutralnie, ale jeśli któryś mi się poważnie nawinie... Ujmę to tak- pozna gniew prawdziwej Ślizgonki ;*
8. Opisz cechy jakie powinien posiadać prawdziwy przyjaciel.
Szczery, dyskretny, wyrozumiały, tolerancyjny dla moich odpałów *których mam całkiem sporo, ale okay*, musi umieć słuchać moich tyrad o dzisiejszym stroju i żeby mnie nie zostawił, gdy będę w dołku...
9. Ja interpretujesz cytat: "Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają jak latać"?
Przyjaźń jest najważniejsza na świecie, bo nawet w najtrudniejszych chwilach, gdy zaczynasz wątpić w siebie, prawdziwy przyjaciel będzie stał za tobą murem i nie pozwoli ci się załamać. <3
10. Przepis na dobry dzień.
Rano malinowa herbatka *moja ulubiona xd*, brak Kanara w autobusie, zdobycie dobrych ocen i towarzystwo tych najlepszych... Pozdrawiam moje przyjaciółki ;*
11. Jakie jest według ciebie najpiękniejsze miejsce na świecie?
Moje łóżko... Na serio! Uwielbiam w nim przesiadywać. To właśnie tam powstają te niewątpliwie nudne piękne rozdziały!


Nominuję:
Megan Odair- jako, że usunęłaś swojego bloga *nigdy ci tego nie wybaczę* odpowiesz mi na prv.
Colette de Laurel
Luce Luss
Katniss Granger
Mika M.
Dramiona Dramione
Sheireen Nightshade

Pytania:
1. Jaka książka najbardziej ci się podobała, biorąc pod uwagę przeczytane w tym roku?
2. Ulubiony kanoniczny i niekanoniczny parring.
3. Ulubiony zespół/ wokalista.
4. Jakiego kosmetyku używasz najczęściej?
5. Ulubiony przedmiot w szkole.
6. Kiedy masz urodziny?
7. Kim chciałabyś zostać w przyszłości?
8. Największe marzenie EVER?
9. Jakiej emotikony używasz najczęściej?
10. Jakie miałaś postanowienie noworoczne?
11. Kogo najczęściej oglądasz na YouTube?


OGŁOSZENIE PARAFIALNE!
Pracuję nad nowym rozdziałem, w sumie niewiele mi zostało, ale w międzyczasie piszę też miniaturkę. Podzielność weny nie jest moją największą zaletą... Postaram się dodać coś w weekend, maksymalnie w przyszłym tygodniu. Nie złośćcie się na mnie, postaram się to wam jakoś wynagrodzić... Może scena +18 w ewentualnej miniaturce? Piszcie w komentarzach co o tym myślicie!

Dziękuję za uwagę, do napisania!
Pozdrawiam
PureBlood

sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 1

   --Co ty tu robisz, Malfoy? - zapytała Hermiona blondyna, patrząc na niego gniewnie.
--Aktualnie rozmawiam z pewną wredną szlamą. A ogólnie to zostałem zaproszony.
--Niby przez kogo?
--Niby przez Łasica.- odpowiedział posyłając jej wyzywające spojrzenie.
--Ron cię zaprosił? - zapytała z niedowierzaniem
--Gdybyś z nim rozmawiała, to może byś wiedziała, że sprawy uległy zmianom.
--Gdyby chciał ze mną rozmawiać, to może bym wiedziała. Z resztą- to nie twoja sprawa, nie wtrącaj się. I nie psuj mi zabawy.
--Gdzieżbym śmiał. A teraz przepraszam, Granger. Znudziło mi się tępienie cię. Poszukam innej szlamy, która jest godna mojej uwagi.
--Oh, zapomniałam, wielki królewicz się znalazł! Czysta krew jest najważniejsza, bez niej nie istniejesz!
--Daruj sobie. I tak nie zrozumiesz.
--No tak... Jestem tylko nic nie wartą szlamą, która niczego nie rozumie. Jak zawsze masz rację, Malfoy.
Chłopak tylko wzruszył ramionami i wyminął dziewczynę. Oburzona Hermiona jeszcze przez chwilę stała w osłupieniu, ale po chwili otrząsnęła się i poszła po Ginny. Ruda stała w kącie i rozmawiała o czymś z Fleur. Hermiona podeszła do nich i przywitała się z blondynką. Głaskała się ona po lekko zaokrąglonym brzuchu i promiennie uśmiechała.
--Hermiona! Cher (fr.- kochana ~przyp. autorki;] ) moja, tak się cieszę, że wreszcie cię widzę. Ginny mówiła, że będziesz.
--Mi również jest miło, Fleur. -odpowiedziała z uśmiechem była Gryfonka- Mogę wiedzieć, który to miesiąc?
--Początek piątego, Victorie już daje o sobie znać.
--Czyli jednak dziewczynka!
--Widzisz Hermiono, wisisz mi kremowe piwo- przerwała jej Ginny. Brunetka odpowiedziała z uśmiechem i jeszcze raz omiotła spojrzeniem pomieszczenie. Goście pozbijali się w kilkanaście małych grupek i stali rozproszeni po całej sali.
--Szukasz kogoś? -zapytała Fleur, przyglądając się Hermionie.
--Widziałaś może Rona?
--Oui, oui! Jest w ogrodzie, rozmawiał z tym nowym dyrektorem Ministerstwa Transportu.
 Hermiona jak strzała wyleciała z pokoju dziękując Fleur szybkim uściskiem. Weszła do wielkiego ogrodu i rozejrzała się. Ron stał obok fontanny i rozmawiał z jakimś mężczyzną.
--Ron!
--Hermiona? Co ty tu robisz?- zapytał jakby z odrazą, przeprosił swojego towarzysza skinieniem głowy i podszedł do swojej dziewczyny.
--Tak za tobą tęskniłam!- szatynka zarzuciła mu ręce na szyję i przyciągnęła blisko siebie. Chłopak odsunął ją delikatnie -Coś się stało?
--Nic. Idź do środka. Spotkamy się potem, Ettwards nie będzie czekał tu w nieskończoność.
Dziewczyna otworzyła szerzej oczy. Nie wierzyła, że Ron woli uciąć sobie pogawędkę z jakimś bufonem z Ministerstwa, niż choć porozmawiać z nią! Tak długo się nie widzieli, a on ją wygania? Czy ich związek już nic dla niego nie znaczył?
Hermiona targana mieszanymi uczuciami wróciła do sali bankietowej. Nie wiedziała co ma o tym myśleć... Musiała się porządnie z nim rozmówić.

***

--I jak poszło?
--Nie chciał ze mną rozmawiać.
--Ale... Ale jak to?
--Ginny, nie wiem o co w tym chodzi. Normalnie się tak przecież nie zachowuje. Zmienił się, nawet wyglądał jakoś inaczej...
--Oh, Hermiono! Tak mi przykro!- Ginny objęła przyjaciółkę i uśmiechnęła się do niej smutno- Nawet nie wiem co mam ci powiedzieć... To zachowanie nie pasuje mi do Rona...
--Gin, proszę, nie chcę teraz o tym rozmawiać. Spędźmy ten wieczór w miłej atmosferze, dobrze?
--Nie chcę być pesymistką Hermiono, ale jesteśmy w jednej sali z tymi zatęchłymi żmijami!- uniosła się Ruda i wskazała dłonią na kąt sali, w którym stali kolejno: Blaise Zabini, Terrence Higgs, Draco Malfoy, Pansy Parkinson, Theodore Nott i jakieś zupełnie nieznane jej dwie dziewczyny: blondynka i brunetka. Pansy wychwyciła wzrok byłych Gryfonek i wskazała je skinieniem głowy swoim towarzyszą. Nott powiedział coś do niej i ciągnąc za sobą blondynkę wyszedł z sali w stronę ogrodu. --Mopsiej Mordzie znów coś nie pasuje...-mruknęła zniesmaczona Ginny, patrząc w stronę czarnowłosej Ślizgonki.
--Wiewióro, błagam cię. To są twoi goście...
--To niech wyjdą na zewnątrz.
--Za jakie grzechy na Godryka?-Hermiona wzniosła oczy ku niebu. Miała teraz wiele innych istotniejszych zmartwień na głowie. Jakoś nie uśmiechało jej się wdawanie w kolejną kłótnię ze znienawidzonymi czarodziejami. Aktualnie umysł miała zaprzątany tylko zachowaniem Rona.
 Ginny zignorowała wypowiedź przyjaciółki i pociągnęła ją w stronę stojącego przy oknie Harry'ego. Chłopak gawędził wesoło z Luną, która miała na sobie białą sukienkę ze złotymi, motylimi motywami. Ubrana była bardzo skromnie, ale szykownie. Nie wyróżniała się specjalnie w tłumie, ale z pewnością w takiej kreacji zawróciła w głowie nie jednemu czarodziejowi. Blondynka uśmiechnęła się do nowo przybyłych dziewcząt.
--Słyszałyście, że o tej porze roku myrmiondusy chorwackie są niesamowicie niespokojne? Trzeba na nie niesamowicie uważać... A właśnie- skoro mowa o myrmiondusach...- nie dane jej było skończyć, ponieważ do sali wszedł Artur Weasley wraz z Molly. Po wygłoszeniu krótkiej przemowy i podziękowaniu wszystkim za przybycie zaprosił gości do stolików. Automatycznie pojawiły się na nich karteczki z imionami zaproszonych osób. Panna Granger kierowana przez Ginny ruszyła do największego stolika. Szybko znalazła swoje miejsce, które było...
Pomiędzy Ronem a Malfoyem...
O cholera.

***

 Hermiona kierowana rozsądkiem, postanowiła nie odzywać się do Malfoya przez cały wieczór. Po ich wcześniejszej kłótni, ostatnim o czym marzyła to kolejna potyczka z tym kretynem. Miała nadzieję, że Ron wyjaśni jej swoje wcześniejsze zachowanie, ale jak zwykle się pomyliła...
 Przyszedł chwilę po niej i bez słowa zajął swoje miejsce. Żadnych ukradkiem rzucanych spojrzeń, żadnych łapań za dłoń pod stołem, żadnych słów. Może zrobiłam coś nie tak? zastanawiała się szatynka. Nie miała zbyt wiele okazji do rozmowy ze swoim chłopakiem, może to go uraziło? Wysyłali sobie sowy, ale przecież każdy wolałby porozmawiać twarzą w twarz, a nie za pomocą listów.
--Ettwards powiedział mi, że dostałaś pracę w Ministerstwie- zaczął, nawet na nią nie patrząc.
--Tak, będę pracowała jako zastępca Dyrektora w...
--Wiem- przerwał jej machnięciem ręki- Ale to na razie nie istotne. Ettwards zapewniał, że prędko się wybijesz, no w końcu z twoimi wynikami... A co do Ministerstwa to również tam pracuję. Jestem głównym Sekretarzem samego Ministra, Kingsley ci chyba powiedział, prawda? Moim szefem jest Percy, więc nie mam tyle obowiązków co inni, ale i tak daję z siebie wszystko i jestem najlepszy. Mam nawet kilka własnych pomysłów jak zgromadzić spore sumki dla rozwoju naszego Departamentu. A właśnie- nie mogę się doczekać zebrania Dyrektorów, pewnie nie wiesz co to jest, ale...
--Tak się składa, Ron, że wiem.
--Ale dlaczego mi przerywasz? Nie wiesz, co chcę powiedzieć a się udzielasz! Jesteś nie do wytrzymania. Wracając do tematu, to spotkanie jest w przyszłym tygodniu, a Kingsley powiedział, że mogę mu towarzyszyć, jako że Percy jedzie w delegację. Coś czuję, że jeszcze maksymalnie pół roku, a zajmę jego miejsce!
--Ron, to wspaniale, naprawdę cieszę się twoim szczęściem, ale czy moglibyśmy zmienić temat?
--Oczywiście, zawsze musisz mówić tylko o sobie. Wielkiej pannie Hermionie nie pasuje rozmowa, to po co w ogóle ją prowadzić? Myślisz tylko o sobie. Jak możesz nie zauważać, że chcę ci coś powiedzieć?
--Ja myślę tylko o sobie? Zobacz na siebie Ron! Nie widzieliśmy się od pół roku, a ty nawet nie raczyłeś odebrać mnie z pociągu!
--Byłem zajęty, rozumiesz?!- Ron nie zważał już na otaczających ich gości i zaczął bezceremonialnie się wydzierać. Hermiona nieco spokojniejszym, aczkolwiek zdecydowanym głosem hardo odpowiadała na jego uwagi.
--Niby co jest ważniejsze ode mnie? Odpowiem za ciebie. Wszystko! Bo po co przejmować się własną dziewczyną, która, pożal się Merlinie, usychała z tęsknoty w Hogwarcie! Nic się dla ciebie nie liczy, rozumiesz?!
--Błagam cię! Gdybyś chciała mieć ze mną jakiś kontakt, to byś nie wyjechała!
--Czyli o to masz taki wielki żal? Nie możesz rozkazywać mi co mam robić!
--Właśnie, że mogę! To ty nie masz prawa mi się sprzeciwiać. Jestem twoim chłopakiem, masz mi być posłuszna!
--Chyba zwariowałeś! Nic nie muszę, ewentualnie mogę! Nie odzywaj się do mnie.
--Jak śmiesz?!- Ron, cały czerwony na twarzy wstał i pochylił się nad dziewczyną. Wbrew temu jak ta cała sytuacja wyglądała, nie bała się. Ron nie jest jej królem i nie będzie nią rządził. Miała dość jego pretensjonalnego zachowania i postanowiła z nim skończyć. Raz na zawsze.

Wstała i uderzyła chłopaka w twarz. Posłała mu pełen oburzenia wzrok i odwróciła się.
--Co to miało być?!- Ron kolejny raz wybuchł. Teraz cała sala przyglądała im się w osłupieniu.
--Jeszcze pytasz. To było pożegnanie. Z nami koniec, Ron. Za bardzo się zmieniłeś, a ja nie mogę być z kimś takim.
--Ty kurwo! Jesteś nic nie wartą szlamą! Zapamiętaj sobie, jeszcze przyjdziesz do mnie z podkulonym ogonem! A wtedy każę ci spierdalać! Słyszysz, Granger?! Nic nie znaczysz! Jesteś zwykłą dziwką!
 Ale ona już nie słuchała, jak najszybciej opuściła dom Weasleyów i teleportowała się.

___________________
Nareszcie pierwszy rozdział za nami <3 Dziękuję mojej cudownej becie, Megan :* Jesteś niezastąpiona! Dedyk dla moich przyjaciółek: Dominique i Julie <3 Kocham was dziewczyny <3 Dziękuję za każdy motywujący komentarz, to naprawdę wiele dla mnie znaczy ;*
Pozdrawiam was gorąco, do napisania!
PureBlood

niedziela, 18 stycznia 2015

Prolog

   Hermiona wpatrywała się w słońce leniwie pokazujące się na horyzoncie. Lipiec w tym roku był wyjątkowo piękny. Tydzień temu wróciła z Hogwartu. Osiągnęła najwyższy wynik w swoim roczniku, jeśli nie nawet w historii. W tym roku dziewczyna czuła się strasznie samotna- oddzielona od Harry'ego i Rona, którzy postanowili jednak nie wracać do szkoły. Miała jednak wsparcie w postaci Ginny, która w przeciągu minionego czasu bardzo się z nią zżyła. Od zawsze traktowały się jak siostry, ale po powrocie do Hogwartu stały się niemal nierozłączne. Ginny nie raz proponowała jej wspólne mieszkanie po zakończeniu nauki, ale Hermiona zawsze odmawiała. Chciała się usamodzielnić. Przeprowadzić się na swoje, z resztą chciała żeby Ruda była szczęśliwa z Harry'm. Ona by tylko przeszkadzała.
O ósmej będzie miała pierwsze spotkanie w sprawie pracy w Ministerstwie. Po długich namowach ze strony przyjaciółki zdecydowała się na stanowisko w Departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziejów. Zachęciło ją do tego również to, że dzięki licznym sławą urzędującym w tym dziale... No bo kto nie chciałby współpracować z Bobem Ogdenem, Edwinem Proudfootem czy także Samuelem Perkinsem? Takiej okazji Hermiona Granger nie mogła przeoczyć! 
 Wstała z ławki stojącej na werandzie w domu rodziców i po cichu wspięła się po schodach do swojego pokoju. Chwyciła przygotowane wcześniej ubrania oraz kosmetyki i udała się do łazienki, gdzie wzięła długi i relaksujący prysznic. Potem tylko lekki makijaż, parę przydatnych zaklęć dla poprawienia wyglądu włosów i o 7:38 szatynka była gotowa do wyjścia. Zjadła jeszcze szybkie śniadanie i teleportowała się do Ministerstwa. 
 Rozejrzała się dookoła. Pomimo wczesnej pory w Ministerstwie już wrzało. Czarodzieje pojawiali się w zielonych płomieniach kominków sieci Fiuu lub po prostu aportowali się. Dziewczyna podeszła do kontuaru z informacją, za którym stał na oko dwudziestoletni brunet. 
--Hermiona Granger?- chłopak obdarzył ją pełnym niedowierzania promiennym uśmiechem- Mogę coś dla ciebie zrobić? 
--Eee... Cześć, mógłbyś powiedzieć mi, w którą stronę mam iść do Departamentu Przestrzegania Praw Czarodziejów? Mam rozmowę kwalifikacyjną i ... 
--Oh! Nie ma problemu! Sam chętnie wskażę ci drogę, właśnie miałem zanieść Dawlishowi list- i wychodząc z kontuaru skierował się w stronę wind. Stanął w kolejce i raz jeszcze uśmiechnął się w stronę lekko zmieszanej Hermiony. 
--To prawdziwy zaszczyt móc choćby rozmawiać z tobą. Jesteś sławna. Pokonałaś w końcu Sama-Wiesz-Kogo!
--W sumie, ja tylko trochę pomogłam Harry'emu... Nic specjalnego, tylko spryt i... 
--Książki?-usłyszała za sobą tak dobrze znany głos. Odwróciła się i wpadła w ramiona przyjaciela.
--Nie mówiłaś, że jesteś w Londynie! Czemu nie napisałaś? 
--Oh, Harry! Miałam tyle na głowie! Przepraszam, na śmierć zapomniałam...- powiedziała dziewczyna z przepraszającym uśmiechem- Sam wiesz jaka momentami jestem zalatana! 
--Aż za dobrze, Hermiono. Cześć Lennart- Harry przywitał się z brunetem i zwrócił się z uśmiechem do Hermiony- Świetnie wyglądasz! 
Miał rację - dziewczyna ubrała białą koszulę z odkrytymi ramionami i ćwiekami na kołnierzu oraz ołówkową, czarną spódnicę, która idealnie podkreślała jej walory. Na nogach miała ciemne szpilki, a na dłoni pierścionek i pęk bransoletek. 
--Dziękuję, starałam się. 
--I wyszło ci idealnie! A co cię sprowadza do Ministerstwa? I to tak wczesną porą. Powinnaś jeszcze spać, przez cały rok wstawałaś skoro świt i ślęczałaś przy książkach! Ginny mi wszystko powiedziała, nie myśl sobie.- odpowiedział widząc pytający wyraz jej twarzy. 
--Wpadłam w odwiedziny, można tak powiedzieć. Na razie to tajemnica. 
--Czyli szykuje się coś wielkiego? Mam się bać?- zaśmiał się Potter- No to w takim razie ci nie przeszkadzam, leć, załatwiaj co masz załatwić. A ja wracam do pracy...-ostatnie zdanie powiedział nieco przygaszonym głosem, ale dziarsko pokiwał głową. 
--Daj spokój, na pewno nie jest tak źle! 
--Wiliamson nie daje mi wytchnienia! Żałuję teraz, że jednak nie wróciłem do Hogwartu... 
--Lekcje ze Ślizgonami cztery razy dziennie...-podsunęła dziewczyna 
--Masz rację. Już wolę swoją pracę niż zbyt długie przebywanie w towarzystwie tych gadów! Jak ty to wytrzymałaś? 
--Cudem! A teraz zmykaj, bo zaraz się spóźnisz, a tego byś nie chciał- Hermiona puściła mu oczko i lekko popchnęła w kierunku windy, która właśnie zatrzymała się na ich poziomie. 
--Dokończymy tą rozmowę, Granger! 
--Może przy kawie, Potter? Ja stawiam! 
--Napiszę do ciebie. 
Ostatni raz posłał jej uśmiech i zatrzasnął za sobą drzwiczki.

***

 --No no, panno Granger, jestem pod wrażeniem. Nigdy nie widziałem tak dobrych ocen na świadectwie, a co dopiero na 7 roku!- zachwycał się Kingsley Shacklebolt- Nie mam do pani więcej pytań, wręcz uważam, że są one zbędne- po tym co widzę jestem skłonny przyjąć panią bez zbędnych ceregieli! A pańskie zasługi dla świata magii...! 
--Proszę, ja tylko pomagałam Harry'emu- zaczęła tłumaczyć się zawstydzona brunetka- To on pokonał Voldemorta, mnie nawet wtedy nie było przy nim... 
--Nie umniejsza jednak to pańskich zasług, prawda panno Granger? 
Dziewczyna nie wiedziała jak zaprzeczyć i tylko skinęła delikatnie głową. 
--Może pani zacząć już od poniedziałku. Wystarczy, że zgłosi się pani do mnie, a ja wszystko pani objaśnię i zademonstruję- Minister Magii posłał jej zadowolone spojrzenie i wyciągnął do niej dłoń, którą z uśmiechem uścisnęła. Wstała, pożegnała się i skierowała w stronę drzwi. Czas wracać do domu pomyślała Punkt 1.- znalezienie pracy zaliczony, jeszcze tylko mieszkanie i koniec.

***

 --Hermiona! Jak miło cię widzieć!- Ginny rzuciła się przyjaciółce w ramiona- Czemu nie pisałaś? Martwiłam się! Harry i mama tak samo! A właśnie, tata organizuje przyjęcie powitalne, no wiesz- nowy dom i te sprawy. Trochę mi szkoda, że wyprowadzili się z Nory, ale to przecież ruina! Nie mogę się doczekać aż zobaczę swój nowy pokój! Jak sądzisz, będę miała większy od Rona, czy może taki sam? 
--Ginny, błagam, zwolnij trochę!- zaśmiała się Grangerówna i jeszcze raz objęła towarzyszkę- Czy twój monolog kiedyś się kończy? 
--Oczywiście! Znasz mnie przecież, mam ci tyle do powiedzenia, że nie wiem od czego zacząć! 
--Może od początku? 
--Bardzo śmieszne, ale niech będzie. Ron! Nie wiem co się z nim dzieje, znika na całe dnie, wraca po nocach, a wygląda jak Pan Świata! Myślę, że on coś szykuje. Może chce ci się oświadczyć?- Hermiona aż zachłysnęła się koktajlem, który właśnie piła- Och, nie przesadzaj, Hermiona! Teraz kiedy wróciłyśmy ze szkoły to bardzo prawdopodobne! No wiesz, zamieszkacie razem, oświadczy ci się, potem tylko ślub i dzieci! 
--Ginny, na Merlina, nie! Nie chcę żadnego ślubu, żadnych dzieci, a z pewnością nie chcę tego teraz. Najpierw chcę skupić się na sobie, swojej karierze, a Ron musi to zrozumieć. 
--Ale jeśli cię zapyta to mu nie odmówisz, co? 
--Nie wiem, Ginn... To skomplikowane... Naprawdę, nie chcę o tym teraz rozmawiać. 
--No dobrze, już dobrze. W takim razie zmieńmy temat. Słyszałaś o tym, że...

***

 Nadszedł dzień przyjęcia organizowanego przez Weasley'ów. Hermiona szykowała się przez cały dzień, ponieważ Ginny zdradziła jej, że przybędą wszyscy znaczący czarodzieje. Na miejscu zjawiła się przed czasem, gdyż obiecała pomóc Molly w końcowych poprawkach. Rona nie widziała od Świąt Bożego Narodzenia. Przyjechała do rodziców i wstąpiła na parę dni do Nory. Cudem udało jej się wybłagać go żeby odprowadził ją na pociąg. Miał także po nią przyjść po zakończeniu semestru, ale nie zjawił się. Hermionę bardzo zastanawiało dlaczego i postanowiła zapytać go o to przy pierwszej okazji. 
 Na ten wieczór zdecydowała się na białą koronkową sukienkę, którą dostała w prezencie urodzinowym od mamy oraz skórzane szpilki. W dłoni dzierżyła nierozłączną czarną kopertówkę, a na jej lewej ręce połyskiwał zegarek.
--Wow! Hermiono! Wyglądasz... Wow!- zająkała się Ginny gdy ujrzała ją w drzwiach. Ruda ubrana była w biało-granatową sukienkę, w której wyglądała wprost nieziemsko! Na ramieniu miała zawieszoną swoją ulubioną torebkę i uśmiechała się. Prezentowała się bosko, jak zawsze z resztą zauważyła Hermiona. 
--Nie tak jak ty, Ginn! Widzę, że z torebką się nie rozstajesz.- dziewczyna mrugnęła do przyjaciółki.
--A jak mogłoby być inaczej? Przecież to moje dziecko! Nie mogę jej zostawić! A teraz choć, nie mamy zbyt wiele czasu. Musisz mi pomóc!

***

 Hermiona wpatrywała się z niedowierzaniem w pokój Ginny. Cały biały z kremowymi detalami, trzeba przyznać, że Ruda idealnie połączyła swoje ulubione kolory. Duże łóżko, a nad nim zdjęcia przyjaciół i rodziny dziewczyny cudownie ze sobą współgrały. 
--I urządziłaś to wszystko w ledwie dwa dni?-zapytała z niedowierzaniem Hermiona, a Ginny w odpowiedzi uśmiechnęła się i pokiwała głową. 
--Wiesz, w świecie czarów to nic wielkiego. Ja i tak się ociągałam z wyborem mebli. Ron skończył wszystko w jedno popołudnie, wyobrażasz sobie? Jeden dzień starczył mu na dopracowanie wszystkiego na ostatni guzik! Na Merlina, ja nigdy bym się nie wyrobiła... 
--A właśnie, gdzie jest Ron? 
--U siebie. Chcesz z nim pogadać? To dokładnie na przeciwko, w sumie poradzę sobie sama. 
--Naprawdę Ginny? Przed nami jeszcze kupa roboty... 
--No leć zanim się rozmyślę. Ale pamiętaj- dodała gdy Hermiona skierowała się w stronę drzwi- jak ci się oświadczy, niezwłocznie i nie czekając na nic mnie o tym powiadomisz, okej? 
--Okej.-powiedziała lekko zniesmaczona pomysłem przyjaciółki i wyszła. 
--Ron? Jesteś?- zapytała pukając do jego drzwi. Odpowiedziała jej głucha cisza. Może gdzieś wyszedł. Albo nie chce z nią rozmawiać... Było to dla niej niezrozumiałe, ale postanowiła, że porozmawia z nim w trakcie przyjęcia. Może uda im się wymknąć do ogrodu i pobyć chwilę sam na sam... 
--Nie ma go...- mruknęła zawiedziona szatynka wchodząc do pokoju Weasley'ówny i widząc jej zaniepokojony wyraz twarzy. 
--Nie rozumiem, przecież bym zauważyła, że wyszedł. Ruda usiadła na łóżku i zaczęła analizować zachowanie swojego brata. 
--Może się przeteleportował? Wtedy byś nie usłyszała... 
--Nie. Mamy założone na dom czary obronne. Żeby się gdzieś przenieść musisz wyjść poza nasz teren. 
--Nie zamartwiajmy się tym już. Z Ronem porozmawiam sobie później...-zadecydowała była Gryfonka i pociągnęła przyjaciółkę w stronę drzwi do łazienki. 
 Równo o dziewiętnastej zaczęli zjawiać się pierwsi goście. Dziewczęta witały je wraz z Molly i Arturem w przedsionku i zapraszały do przestronnej sali bankietowej. Harry przyszedł jak zwykle lekko spóźniony, ale za to chętny do pomocy. 
--Niestety go nie widziałem, Hermiono. Ale z pewnością się pojawi, nie przejmuj się- odpowiedział na pytanie, które Hermiona zadawała każdej napotkanej osobie. Bardzo stęskniła się za swoim chłopakiem, w końcu nie widzieli się pół roku... 
Nagle wpadła na najmniej oczekiwaną osobę. 
--Malfoy.
--Ładna kiecka Granger.

___________________
I jest! Prolog za nami! Dziękuję za zbetowanie MagsOdair, twoje miłe słowa zachęty wiele dla mnie znaczą- dziękuję kochanie! <3 Podziękowania kieruję również do mojej Dominiki, która dzielnie słuchała mojego monologu wewnętrznego i planów na bloga;* I również do AliciiMalfoy, która jest niezastąpioną siostrą, która częściowo podsunęła mi zamysł <3 DZIĘKUJĘ <3 
1. rozdział już niedługo, chcesz być informowany/ana? Napisz do mnie! pure.blood027@gmail.com!
To chyba tyle, do napisania!
PureBlood